
Kilka lat później w księgarni natknąłem się ma książkę, jedną z tych, lektura których zapada na całe życie. Była to "Sztuka pamięci" Frances Yates w tłumaczeniu Witka, który został pracownikiem naukowym na ATK. Jeszcze kilka lat później w wiedeńskiej bibliotece odkryje uważany za zaginiony tekst Arystotelesa przepisany przez średniowiecznego kopistę.
Egzemplarz "Sztuki pamięci" podpisany moim imieniem i nazwiskiem spoczywa sobie w prywatnej bibliotece Zbigniewa Herberta, dla którego ta książka była odkryciem i jedna z ostatnich lektur przed śmiercią. Nie mógł nadziwic się, że wcześniej nie wpadła mu w ręce, ale mały nakład to tłumaczył.
Dzisiejszy telefon od R. związany był z planem powtórnego wydania "Sztuki pamięci" przez pewne wydawnictwo, które na razie zdobyło informacje, ze Witek nie żyje, że był samotny i do śmierci mieszkał z mamą, która też już nie żyje. Na tym trop w poszukiwaniu spadkobierców Witka się urywa, a wydawnictwo chce wydac książkę lege artis, z zachowaniem praw autorskich tłumacza.Poradziłem im, aby poszukali na dawnym ATK, a ja swoja drogę via Hanka zapytam A., na pewno wie coś o dalszej rodzinie nieżyjącego Witka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz