piątek, 31 października 2008

operacja Skrzydlaty Robak

i pofrunęła sobie słonka skacząc na główkę w Jerozolimskie Aleje :)

operacja Skrzydlaty Robak

operacja Skrzydlaty Robak

operacja Skrzydlaty Robak

operacja Skrzydlaty Robak

operacja Skrzydlaty Robak

operacja Skrzydlaty Robak

robak schwytany! :)

operacja Skrzydlaty Robak

operacja Skrzydlaty Robak

na szklanym dachu nad wewnętrznym dziedzińcem, na wysokości gdzieś drugiego piętra, wylądował dziwny ptak, którego ornitolodzy z PAN po przesłaniu im szybko zdjęcia mailem, rozszyfrowali jako słonkę. Słonki właśnie przelatują nad Polską, lecąc na zimę kluczami w kierunku Azji. Ta na zdjęciu widocznie o coś się uderzyła i oszołomiona wylądowała na tym dachu, w podwórku studni, w który z racji konstrukcji nie ma noszenia, co ptakom utrudnia start ku niebu. Ornitolodzy owi poradzili mi też, abym ptaka jakoś złapał i zawiózł na sam dach budynku, gdzie sie zobaczy, czy jest zdolny polecieć. Z duszą na ramieniu po metalowych listwach dachu skacząc, udało się mi słonkę jednak podfruwającą tam i nazad schwytać w podkoszulkę z nadrukiem "Sołtys roku", i to schwytać w locie. Miała tez być przy tym telewizja, ale operatora juz nie mieli wolnego :)

czwartek, 30 października 2008

modlitwa o tsunami

nie sposób wykluczyć, przed nadejściem ostatniego tsunami, żarliwej modlitwy o jego nadejście, do obojętnie jakich bogów i po nadejściu żywiołu utwierdzenie się w swojej wierze oraz utwierdzenie we wszechmocy boga, do którego się modlono. Tsunami jest tu tylko przykładem.

reklama

Ta reklama 501 w polskiej wersji jest trochę inna. Brakuje na niej pierwszego z lewej chłopca. Na czarnobiałej fotografii uchwycono ich zamyślonych, może coś się właśnie ważnego dla jednego z nich, albo i wszystkich trzech stało. Wszyscy trzej mają na sobie 501-ki z rozpiętymi guzikami w pasie. Jest na tej fotografii nostalgiczna atmosfera przypominająca "Ostatni seans filmowy" Petera Bogdanovicha, trochę może też "Nickelodeon". "Żyj bez zapięć" to na polski przetłumaczyli, choć chyba lepsze byłoby tłumaczenie "Żyj niezapięty", nie wiem. Ta reklama to ten rodzaj reklamy, który lubię, ponieważ reklamuje tak naprawdę coś, czego reklamować nie trzeba, ponieważ nie czuć w takich reklamach presji sprzedaży reklamowanej rzeczy. Najczęściej sprzedaje się ona sama. Takie reklamy ocierają się lub nawet są czysta sztuką, niosą ze sobą rodzaj bezinteresownych emocji. Kiedy tak po pracy siedziałem sobie na przystanku tramwajowym kontemplując rozwieszoną na budynku po drugiej strony ulicy wspomnianą reklamę, młode dziewczę zapytało, a raczej stwierdziło głośno, że usiądzie obok mnie, na co odpowiedziałem konwencjonalne w takich przypadkach uprzejme "ależ proszę!". Dziewczę po chwili poinformowało, że jej się ta reklama podoba, bo widocznie zauważyła moje się w nią, to znaczy w reklamę, wpatrywanie. No i zaczęła się rozmowa o 501-kach, pytania od kiedy ten model jest produkowany, a czy w latach 60-tych i 70-tych nosiło się w Polsce 501, i tak dalej. Nagle przyjechał tego dziewczęcia tramwaj, miło się pożegnała dziękując za rozmowę, a ja wróciłem do kontemplacji reklamy 501-ek, ponieważ mój tramwaj, na który czekałem, nie przyjeżdżał.
P.S. Według Yeri tych dwóch przodem to bliźniacy, albo raczej lustrzane odbicie. Jeden ma oświetloną twarz a drugi w mroku. ten obok nich to zaciekawiony, nadchodzi. ten tyłem to przeszłość, on odchodzi. tak na prawdę czas nie ma znaczenia, stare przegląda się w nowym. :)

wtorek, 28 października 2008

Mera Peak

moja znajoma wróciła właśnie z Nepalu, gdzie próbowała dosięgnąć nieba

niedziela, 26 października 2008

poeta vs reklama

czy Herbert mając lat 68 o powiększaniu libido, narządów i sposobach na piękną skórę rzeczywiście pisał?

czwartek, 23 października 2008

poniedziałek, 20 października 2008

Damastes z przydomkiem Prokrustes mówi

Moje ruchome imperium między Atenami i Megarą władałem puszczą wąwozem przepaścią sam bez rady starców głupich insygniów z prostą maczugą w dłoni odziany tylko w cień wilka i grozę budzący dźwięk słowa Damastes brak mi było poddanych to znaczy miałem ich na krótko nie dożywali świtu jest jednak oszczerstwem nazwanie mnie zbójcą jak głoszą fałszerze historii w istocie byłem uczonym reformatorem społecznym moją prawdziwą pasją była antropometria wymyśliłem łoże na miarę doskonałego człowieka przyrównywałem złapanych podróżnych do owego łoża trudno było uniknąć - przyznaję - rozciągania członków obcinania kończyn pacjenci umierali ale im więcej ginęło tym bardziej byłem pewny że badania moje są słuszne cel był wzniosły postęp wymaga ofiar pragnąłem znieść różnicę między tym co wysokie a niskie ludzkości obrzydliwie różnorodnej pragnąłem dać jeden kształt nie ustawałem w wysiłkach aby zrównać ludzi pozbawił mnie życia Tezeusz morderca niewinnego Minotaura ten który zgłębiał labirynt z babskim kłębkiem włóczki pełen forteli oszust bez zasad i wizji przyszłości mam niepłonną nadzieję że inni podejmą mój trud i dzieło tak szczytnie zaczęte doprowadzą do końca

Zbigniew Herbert

sobota, 18 października 2008

Druga senna mara

W drugiej zaś marze sennej szedłem gdzieś w pełni lata zielonymi, mazowieckimi równinami, jak okiem sięgnąć po horyzont łąki, uprawne pola, kiedy nagle na horyzoncie pojawił się czarny wir powietrznej trąby, gigantyczny, sięgający samego nieba. Wiedziałem w tym śnie, co to wszystko oznacza i w pewnym momencie zobaczyłem, hen daleko, jakiś samotnie stojący dom, który wydawał się schronieniem przed nadciągającym kataklizmem. Przyspieszyłem kroku, ale nie tak znowu bardzo, ponieważ mimo czającej się w powietrzu apokaliptycznej grozy, powietrzna bestia powoli i jakby majestatycznie zbliżała się do mnie. Gdzieś tak w momencie, kiedy od budynku dzieliło mnie raptem może kilometr, zobaczyłem wyraźnie, że jest to piętrowy dom w trakcie budowy, z drewnianym szkieletem dachu, na którym kręcili się cieśle. Czarny wir w pewnym momencie przyspieszył, ja też, i wtedy nagle poczułem mroźny oddech powietrza i zobaczyłem, jak od czarnej bestii odrywa się jej całkiem przezroczysta imitacja, szybko zmierzająca w moim kierunku. Przemieszczała się tak szybko, że w pewnym momencie już wiedziałem,że do domu dobiec nie zdążę. Próbowałem biegiem zejść tej przezroczystej trąbie z drogi, ale ona jakby celowała we mnie, to znaczy kiedy ja zbaczałem, to ona też. Im była bliżej, tym było coraz chłodniej i kiedy już spotkanie z nią było nieuniknione, wiedziałem, że muszę położyć się płasko na ziemi,na brzuchu, rozkładając nogi i ręce na boki. Zawisła wtedy nade mną nieruchomo, jakby mnie jak jaki dziki zwierz obwąchiwała i słychać było tylko głuchy i dudniący dźwięk powietrza, wirującego w tym diabelskim leju. Czułem, że jest tuż nade mną i wiedziałem, że nawet najmniejszy mój ruch skończy się wessaniem przez powietrzny wir. To był paniczny lęk, koszmarny i wtedy na szczęście się obudziłem. P.S. Szkoda, że C.G.Jung już nie żyje

poniedziałek, 13 października 2008

sushi punk Team Plastique

no nie dam rady pojechać 16 października ma koncert zespołu Team Plastique, który na dodatek osobiście przysłał mi na ów koncert zaproszenie, w "Overkill", na Kopenicker Strasse w Berlinie :(

czwartek, 9 października 2008

Inspi na Aconcagua

Inspi na Aconcagua

Inspi na Aconcagua

Inspi na Aconcagua

Inspi na Kilimandżaro

Inspi na Kilimandżaro

Inspi na Kilimandżaro

I poniosła po raz kolejny Inspi, jedna z Listafarianek, zwana na pokładzie nowej Arki Przymierza Tą, Która Z Nas Wszystkich Była Najbliżej Nieba, a wcześniej Zawiniętą W Czarczaf Ze Słów, przesłanie nasze po raz kolejny pod same niebo, tym razem na Czarny Ląd i na drugi kontynent, zwany w odróżnieniu od Północnej, Ameryką Południową!

środa, 8 października 2008

wyciąganie górnego C!

niekończąca się melodia ;)

wyciąganie górnego C!

oj nie był to z całą pewnością śpiew właściwy aniołom! ;)

niedziela, 5 października 2008

Obcy w Warszawie

zdjęcie lotnicze centrum Warszawy z zaznaczonymi kryjówkami Obcych!

N. w moim fraku i meloniku

to znaczy w górze od zbyt dużego na nią fraka i meloniku, który lat temu kilka usadowiony na mojej głowie tańczył z rabinem M.S. chasydzkie tańce w noc święta Purim. I przyszedł dzień, a raczej noc, też Purimowa, kiedy N. wdziała na siebie to, co widać na fotografii i melonik znowu mógł poszaleć, zanim trafił na długi, nie wiadomo jak długi, czas zapomnienia i odpoczynku w kartonie na szafie :)