sobota, 9 lutego 2008

Prawdziwa księga południowego kwiatu


Czuang-tsy śnił o tym, że jest motylem. Latał z kwiatka na kwiatem, był lekki, wolny i szczęśliwy. Obudził się. Czy to Czuang-tsy śnił, że był motylem, czy to motyl śni, że jest Czuang-tsy?

Uczeń i jego mistrz – drwal, przechodzili obok gigantycznego drzewa. Było ono tak wielkie, że wielokrotnie przewyższało bogatą świątynię, wybudowaną na jego cześć, stojącą obok. Z jednej gałęzi można było wybudować kilka okrętów, jego gałęzie i listowie rzucały cień na wiele kilometrów, itd. Mistrz przeszedł obok nawet nie zerkając na drzewo. Uczeń stał dłuższą chwilę, oniemiały z zachwytu, i przyglądał się kolosowi. Po chwili podbiegł za mistrzem i spytał, czemu starzec zignorował drzewo. Jakby byłoby coś warte, ktoś dawno by je ściął - odrzekł drwal.

Rokrocznie książę zarzucał gigantyczną wędkę w oceanie. Przywiązywał do niej 50 krów. Po kilku dniach z wody wyciągał rybę tak gigantyczną, że mogła przez kilka dni wyżywić pobliskie wioski. I tylko wędkarze, którzy łowili małe rybki w stawach nie mogli uwierzyć w prawdziwość tej historii.

Mewy nie dlatego są białe, że codziennie się kąpią. Wrony nie są czarne, bo moczą się w tuszu. Nic co stworzyła natura nie jest ani dobre ani złe. Białe nie jest lepsze od czarnego.

Pewien człowiek urodził się z sześcioma palcami u rąk. Nie było to nienaturalne, nie było to złe, ani dobre. Inny człowiek, który urodził się z pięcioma palcami, chciał mieć ich sześć. To było głupie.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

dzieki za linki !wlasnie brzmienia chinskich skrzypiec szukalam do bloga, cos ciagle za mna chodza ostatnio :)

Mateusz pisze...

dlatego je zamieściłem ;)