wtorek, 6 stycznia 2009

esemesowe qui pro quo

Pewni ludzie posiadający telefon komórkowy korzystają z jego podstawowych tylko funkcji jak odbieranie i wykonywanie połączeń. Ostatecznie to pierwotne i podstawowe funkcje tego urządzenia. Nie korzystają więc z innych, jak na przykład książka telefoniczna, gdzie do danego numeru można przypisać imię lub nazwisko. Numery telefonów i nazwiska ich właścicieli trzymają tradycyjnie w ręcznie zapisywanych notesach na przykład. Ja z kolei należę do tych, co z udogodnień cywilizacyjnych korzystają. Dlaczego o tym piszę? Aby historia, która się wtedy wydarzyła, była bardziej wiarygodna. Oto ona. Wczesnym popołudniem komórka dała znać, że przyszedł sms. Nadawcą był niejaki B., kolega z mojej ówczesnej pracy. ,,Grzybki? Już biegnę! Tylko się wypachnię dla Ciebie. Będę o 18." Odpisałem, likwidując uprzednio swój podpis, pytając, czy mogą być maślaki (akurat tak się złożyło, że jadłem je na obiad). Napisałem również, że nie trzeba przywiązywać wagi do wspomnianego wypachniania i niedwuznacznie zachęciłem do wcześniejszego przybycia. Odpopwiedź była niemal natychmiastowa. ,,Mogą być maślaczki. Najbardziej cieszę się na bzykanko.Mogę nie kończyć kolacji? Mogę wpaść trochę prędzej? Czy znowu poudawać?" Ja na to, że może, ale z bzykanka chyba nici. ,,Świnia! Już jestem w WKD. Tym razem nie przeżyjesz!" Ja: ,,A jak Ty wyobrażasz sobie bzykanko z Mateuszem?", na co B. filuternie odpisał ,,A kto to jest Mateusz? Jeśli to wibrator nie będę zazdrosny. Pożyczysz?". Postanowiłem jednak sytuacje wyjaśnić i napisałem ,,B.!, nie jestem żadnym wibratorem. To ja, Mateusz!" Za chwilę telefon, B. skonfundowany przeprasza, był przekonany, że esemsuje ze swoją nową panienką. Pytam go więc, jak to się stało, że nie zaskoczył, że to mój numer (opisy w książce telefonicznej). B., że on z tego nie korzysta i numery ma w notesie. Ja Mateusz, panienka imię na M., więc z tej chuci pomieszało mu się w głowie. :)

6 komentarzy:

Anka W. pisze...

Rozbawiłeś!
Plus dla kolegi, że choć mało techniczny -ładnie pachnie :)))

Mateusz pisze...

on ładnie pachniał w sytuacjach rzekłbym ekstremalnych, jak ta opisana. Zwykle to nie był ładny zapach! ;)))

Michał Nowakowski pisze...

Hehehehe ;D Bardzo pozytywny wpis :) Uśmiałem się. No ja też jetem z tych korzystających z udogodnień i nie da się mnie tak podejść. Ale da się inaczej :)

Anonimowy pisze...

:-)))

Anonimowy pisze...

Piękna historia
pozdrawiam
imm

Mateusz pisze...

ja też! :)