w piątek Paweł Althammer zainstalował na trawniku przed blokiem, gdzie mieszka, swoją rzeźbę "Abram i Boruś". Postać chłopca z psem i patykiem do zabawy przyśniła się mu kiedyś kiedyś i nie dawała spokoju, a nawet nie tyle przyśniła, co pojawiła się w umyśle oszołomionym halucygenami. Miejsce, w którym stanął wyrzeźbiony chłopiec, jest gdzieś tak z 7 minut spaceru ode mnie. Niemalże w sąsiedztwie rzeźby, na tej samej ulicy, niemal pod tym samym numerem, jest z kolei miejsce, mieszkanie, w którym wieki temu płakaliśmy ze śmiechu podczas głośnej lektury wydanych pod ziemią "Niezwykłych przygód czerwonoarmisty Iwana Czonkina", w których niebagatelną rolę pełnił knur o imieniu Boryś, czyli niezbyt różnym od imienia psa, którego Althammer uwiecznił i zainstalował.
4 komentarze:
A więc mamy miłych zbiegów okoliczności ciąg dalszy :) pozdrawiam!
krążą i dopadają znienacka! :)
a to tak jest ze nie trzeba sie zbytnio rozgladac czy trzeba wlasnie? I czy trzeba na te zbiegi pracowac na codzien? Ja ttez chce choc jednego, malutkiego zbiega :-( Moze zmeczonym nie trzeba byc tak bardzo...bo ja wiem ?
chodzi o to, aby się raczej nie rozglądać, bo zbiegi z natury płochliwe są i boją się rozbieganych spojrzeń! ;)
Prześlij komentarz