sobota, 14 lutego 2009

radio mojego dzieciństwa

przy tym radiu, któremu pod koniec lat 40-tych nadano imię Pionier, upływało moje dzieciństwo. O ile mnie pamięć na manowce nie zwodzi, było pierwszym przedmiotem, który usłyszałem chwilę po tym, jak rodzicom podrzucił mnie bocian ;) Z jego wnętrza dobywały się różne dźwięki, układające się w muzykę, radiowe słuchowiska, programy w rodzaju "Jarmarku cudów", "Podwieczorku przy mikrofonie" "Rewii piosenek" czy "Zgaduj-zgaduli". Z wnętrza jego bakielitowej obudowy dochodziły dziwne i tajemnicze odgłosy, w świat których zanurzałem się wraz z rodzicami w długie jesienne i zimowe wieczory. Aż kiedyś nadszedł czas, kiedy Pionier wyzionął ducha, ale ja nie byłem już małym chłopcem i uwagę moją zaczęły pochłaniać zupełnie inne rzeczy i sprawy...

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

do tej pory pieczołowicie przechowuję w garażu coś, na co mówiło się ,,adapter"...u góry ma klapę na płytę winylową i dwa chcrakterystyczne pokrętła do radia

do tej pory działa!

pozdrawiam ciepło!

Mateusz pisze...

Bambino? :)

STEREOLIT XHIBIT pisze...

teleodbiornik niestety jest bezduszny

i komputer i telefon

w fotoaparatach jedyna nadzieja
bastionki uduchowionych sprzetow

Mateusz pisze...

dusze przedmiotów bywają głęboko ukryte.