wtorek, 26 sierpnia 2008

Cudowne ocalenie Igora Sznurek

Nie wiadomo, kto był nawet bezwiednie wmieszany w tajemnicze zniknięcie Igora Sznurek. Niewykluczone, że mógł to być Janusz Ś., który nieostrożnie pożyczył Igorowi Sznurek pułapkę na myszy, którą nieszczęsny Sznurek poniósł był do domu, w celu dokładnego zbadania działania tej wrogiej małym gryzoniom machiny. I wtedy stało się najgorsze. Sznurek Igor badając machinę przypadkiem ją uruchomił i sam się w nią, zamiast myszy, po prostu złapał. Ciężko pokiereszowany, ostatkiem sił zadzwonił po pomoc, zdążywszy w miedzy czasie napisać do mnie tajemniczy, wtedy się wydawało, list, o czym innym razem Przybyły po kilku godzinach lekarz pogotowia, przerażony rozległymi obrażeniami na ciele uwięzionej w pułapce ofiary, wezwał natychmiast ekipę ratowniczą straży pożarnej, która przy użyciu specjalistycznego sprzętu wydostała Igora Sznurek z plątaniny drutów, sprężyn i nieidentyfikowanego żelastwa. Obrażenia na ciele Igora Sznurek były tak rozległe, że lekarze zdecydowali się na wymianę praktycznie wszystkich części składających sie dotychczas na Igora Sznurek. Po kilkunastogodzinnej operacji na salę intensywnej terapii przywieziono indywiduum nie mające poza imieniem i nazwiskiem nic wspólnego z ofiarą wypadku. Mówię Wam, że na łóżku z tabliczką Igor Sznurek leżało coś, co bardziej przypominało Frankensteina, niż to, co kiedyś było Igorem Sznurek. Na szpitalnym łóżku leżał wielkości wyrośniętego Yeti homunculus z paszczą bazyliszka, owłosionym cielskiem i dolnymi kończynami zakończonymi szponami, których nie powstydziłby sie dorodny okaz niedźwiedzia grizzli. Kiedy zapytałem to budzące strach i przerażenie indywiduum o to, czy mnie poznaje, wycharczało, że za kilka dni na pewno dojdzie do siebie, czemu nawet przez moment nie dałem wiary. Ślepia mu szczególnie zabłysły, kiedy z chaotycznego bełkotu wydobywającego się z jego gardła zrozumiałem, że pyta o kobietę. Podtrzymywał, tak mi się przynajmniej wydawało, swoje wcześniejsze, poważne wobec kobiet zamiary. Niech Bóg je ma w swojej opiece. kiedy to coś, co kiedyś było właściwym Igorem Sznurek, wypuści sie na ulice miast. Wtedy to już nic nie uchroni tej napotkanej przed chucią Igora Sznurek. A jeśli jeszcze na dodatek zapała chucią w stosunku do kobiet następnych, nie zadowalając sie tą jedną, która będzie miała tego pecha, że to na nią natknie sie cudownie ozdrowiały przy pomocy fachowców od skalpela Bezy i pokryje ją z zaskoczenia, to nieszczęście gotowe. Przecież zdarza się nie tak znowu wcale rzadko, jakby na pierwszy rzut oka sie wydawało, że potomstwo bywa stokroć gorsze i straszniejsze aniżeli rodzice. Na myśl o tym drżą z lęku i przerażenia członki moje i zimny pot zalewa mi kark i czoło. Biada nam wszystkim siostry, biada. Ja nie wiem, co to wtedy będzie. I wtedy tylko pozostanie nam odmawianie poznanych ostatnio mądrości i nadzieja, że coś, na razie nie wiadomo co, w jakiś niepojęty sposób przyniesie nam ocalenie. Ale czy tak się stanie, siostry moje? Pytam więc was, bo osłabła na myśl o tych okropieństwach wola moja, co się z nami stanie? Gdzie szukać ocalenia, kiedy trwoga paraliżuje moje ruchy i zdolność rozumowania? Biada Wam wszystkim siostry, biada, oto koniec jest bliski, jeśli jeszcze pilniej nie zaczniemy zgłębiać tajemnic świata tego. Nadziei jednak nie traćcie i na duchu nie upadajcie, bo niezbadane są wyroki Pana.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

nie traćcie Siostry nadziei, jeno pas cnoty czem prędzej przywdziewajcie!
Mat, chapeau bas!

Anonimowy pisze...

oczywiście nie wiesz, kto ten koment napisał? ;-)

Mateusz pisze...

a skąd mam niby wiedzieć? Co to ja Salomon jestem? ;)

Anonimowy pisze...

w każdym razie mam propozycję tytułu, gdybyś to złożył w większą całość:

"Podróże Matiwera".

uadne? ;-)

Mateusz pisze...

bardzo ;)

Anonimowy pisze...

no ba!
wiedziałam, że Ci się spodoba ;-)