wtorek, 26 sierpnia 2008

Wspomnienia z podróży

Wróciłem czasu swego z podróży do dalekich krain, gdzie wielu spraw dziwnych i nieznanych doświadczyłem, o czym pragnę Wam opowiedzieć. Nie o wszystkich od razu, bo czasu by nie starczyło, a światło kaganków rozpraszających ciemność zgasnąć lada chwila może. Widziałem w tych krainach pełnych lasów, pól uprawnych i łąk wielkie dziwy, a w największe zdumienie wprawił umysł mój rodzaj jakiegoś ptaka dotychczas mi nieznanego. Otóż ptak ten pałętał się w pobliżu obejść zamieszkałych przez tubylców i co najdziwniejsze, nie miał chyba zdolności wznoszenia się w powietrze na podobieństwo innych ptaków, choć wymachiwał na próżno skrzydłami. Sierść ów ptak miał białą, wielkości był dwóch, a może nawet trzech dorodnych kur i poruszał się na dwóch łapach zakończonych trzema palcami połączonymi błoną pławną koloru czerwonego. Taką samą błoną połączone są palce stóp moich, co już dawno chciałem wyznać. Dziób owego ptaka był płaski, wyrastający z małej głowy osadzonej na długiej i giętkiej szyi. Odgłos jego przypominał przerywane beczenie kozy skrzyżowane ze szczekaniem żab błotnych w letnie, parne wieczory. Kiedy do owego ptaka zapragnąłem się zbliżyć, aby go dokładniej obejrzeć sobie, ptak rozpościerał nie wiadomo do czego służące mu skrzydła, wyciągał w moim kierunku długą, jak wcześniej wspomniałem szyję i wydawał odgłos przypominający do złudzenia syczenie węża jadowitego, który taki strach budzi u ludzi. Napotkany tubylec obserwujący mnie z bezpiecznej odległości z nieudolnie skrywanym zaciekawieniem, na moje pytanie o nazwę tego ptaka, wybełkotał jakieś mało zrozumiałe słowo ,,gęgol" czy coś takiego. Po czym pośpiesznie czmychnął w pobliskie zarośla. Nie widząc nikogo, z kim mógł bym zamienić chociaż słowo, poleciłem woźnicy memu, aby zaprzestał rozstawiania, gdzie się tylko da, sideł na małe gryzonie i śpiesznie ruszał w dalszą drogę. Gdzieś tak w połowie drogi powrotnej zatrzymaliśmy nasz powóz opodal gęstego lasu, ponieważ woźnica odczuł nie cierpiącą zwłoki potrzebę. Ja zaś udałem się w przeciwnym kierunku na krótki spacer po lesie i na swoje nieszczęście natknąłem się niespodziewane na okutaną szczelnie chustami niewiastę w nieokreślonym wieku, która na mój widok wydała odgłos przerażenia i rzuciła się do panicznej ucieczki. Odruchowo puściłem się za nieszczęsną kobieciną w pogoń i w tym momencie postanowiłem ją zdybać i zaspokoić swe grzeszne żądze. Przydusiwszy struchlałą ze strachu babinę żelaznym chwytem do ziemi oddałem się temu, co zamierzałem, z nieznanym sobie dotychczas zapałem. Ofiara moja nieszczęsna zaczęła wydawać z siebie odgłosy przypominające nawoływania tarzających się w błocie świń i wtedy ze zdumieniem i przerażeniem odkryłem, że niewiasta ta obdarzona została przez naturę męskim przyrodzeniem, co skutecznie ostudziło mój dotychczasowy zapał. Tym razem ja rzuciłem się w przeciwnym kierunku do panicznej ucieczki i słowem nie zdradzając woźnicy co zaszło, poleciłem niezwłocznie pędzić na złamanie karku do domowych pieleszy. Widzicie więc teraz, jak ważna jest w życiu ostrożność i nieuleganie pozorom, które mogą nas wplątać w trudne do rozwikłania sytuacje. I pamiętajcie, co o takich sprawach mówi Pismo. A mówi ono mianowicie, że "On zje przychówek twego bydła, zbiory z twego pola, aż cię wytępi. Nie zostawi ci nic: ani zboża, ani moszczu, ani oliwy, ani przychówka twego bydła większego, ani pomiotu mniejszego, aż cię zniszczy."

Brak komentarzy: