nie mów nikomu
że w piekle panuje john
bo cień zlepionych woskiem skrzydeł
walczących z wiatrem aniołów
na zawsze zasłoni oczy
a ci
co smak własnej krwi poznali
odejdą w zielone doliny
jest piasek
gdzie nie spojrzeć piasek
i spojrzenia zastygłe na wieki
wpół drogi do wież
nieśmiało sięgających nieba
potem noc jak przypływ księżyca
zabiera kształty rzeczy
i wspomnienia
na obraz i podobieństwo tego
czego dawno już nie ma
na skrajach urwanych nagle grani
jakieś cienie wypatrują znaków
odchodzą pory dnia i roku
litery bledną trupio
i kartki czerpanego papieru
jak najświętsze dziewice
cierpliwie czekają
na łagodne
lecz zdecydowane
muśnięcia piór kaligrafów
ostrożnie
to tylko john
piasek z milczeniem zalanych piramid
osusza tusz
na jedwabnych zwojach
na nic zaklęcia i mądrości ze spiżu
kiedy john przez świat opuszczony
bezszelestnie je recytuje
w rytm wiatru porywów
na ulicy gołębiej jest cicho
jak na cmentarnej alei
prowadzącej do wspomnień
i zaklętych w kamieniu marzeń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz