niedziela, 2 grudnia 2007

DEMONY

Na świat przychodzimy w ciszy
poczęci wilgocią
i zamyśleniem naszych matek
na mostach z chmur

między niebem a ziemią

udajemy siebie a jesteśmy wiatrem
co rozsiewa krzyk
i burzy pałace ze zwiędłych liści
przy okazji szlifujemy
carraryjski marmur na kolumny

mowa nasza jest wielce bełkotliwa
niezrozumiała dla nas samych
w czaszkach piwniczny chłód
a zdania bez początku i końca

nasze dłonie
jak korzenie wyrwanych drzew
nie służą już niczemu
są tylko świadectwem
naszej bezsilności

oceany i kipiel wodospadów
to nasza krew
a pamięć
to nie tylko przeszłość

czasami
kiedy przeglądamy się
w spojrzeniach ludzi
widzimy tam tylko strach
cieszymy się
bo to znak
że będzie nas więcej

Brak komentarzy: