środa, 28 listopada 2007

dzień siedemdziesiąty trzeci

Dzień, a właściwie jego reminiscencja poświęcona łosiom przemierzającym w bólu knieje i opisom wypadków z ich udziałem, choć niekoniecznie w tym przypadku.

Policjanci i myśliwy przyglądali się, jak pod kołami mojego samochodu kona człowiek, zamiast ulżyć mu w cierpieniu - mówi pan Zet, który o zdarzeniu poinformował Alert 24. 19 listopada pan Zet jechał z Ygrekowa w stronę Zetowa. Nagle z lasu bezpośrednio na drogę wybiegł mężczyzna w średnim wieku. Najpierw wpadł pod jedno auto, a potem wylądował pod kołami samochodu pana Zeta. - Razem z żoną obserwowaliśmy, jak mężczyzna kona prawie przez 20 minut. Dogorywał w strasznym bólu i cierpieniu, a wezwana przeze mnie policja wyglądała na zdezorientowaną i nic nie zrobiła - twierdzi pan Zet. - Czy naprawdę nie można było oszczędzić mężczyźnie dalszych cierpień ? Może mógł to zrobić myśliwy, który akurat pojawił się wtedy na drodze? - pyta.

Komisarz X z ygrekowskiej policji wyjaśnia, że zgodnie z ustawą o ochronie życia w opisanym przypadku funkcjonariusz ma prawo zastrzelić człowieka.- Musi zrobić to tak, by jak najmniej cierpiał - mówi. - Według mojej wiedzy, w przypadku tego człowieka nie było warunków do strzelenia, bo blisko byli inni ludzie. Poza tym mężczyzna zdechł szybko. Jeszcze zanim policjanci zdecydowali się na cokolwiek - twierdzi X.

Homo sapiens jest stworzeniem chronionym i przez cały rok nie można na niego polować. Prof. Ygrek z Polskiego Związku Łowieckiego uważa, że w tym wypadku należało zastosować tzw. odstrzał sanitarny. Stosuje się go wówczas, kiedy myśliwy natyka się na chorego albo rannego człowieka i chce skrócić jego męki. Strzelać może nie tylko w lesie, ale wszędzie tam, gdzie go akurat znajdzie. - Jeżeli był tam myśliwy i miał broń, to powinien dobić mężczyznę. Następnie napisać protokół i przesłać do właściwego urzędu. W tym wypadku nie powinien się zastanawiać - uważa prof. Ygrek.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Great post thanks