niedziela, 11 listopada 2007

dzień pięćdziesiąty dziewiąty

Dzisiaj rocznica, wielka jak stąd do tamtąd, rocznica wypadnięcia na bruk temu Misiu czterdziestego czwartego oczka, ku radości cierpiących za miliony, co rozpacz swoją wygrywali na harmoniki szklanych kręgach, a wiedzieć trzeba, że Miś to był i jest na miarę naszych czasów, który i furę pełną węgla z koniem potrafił oddać w ramach ekstradycji, wymieniając ją na samolot uprowadzony na Tempelhof. A włosy i paznokcie nie oglądając się na nic rosły, rosły, szampon kołysał się u nóg, owiniętych szczelnie onucami, żeby przypadkiem syberyjskie mrozy nie odmroziły małych palców w dolnych kończynach, potrzebnych do wspinania się, żeby brody wsadzać na parapety okien i oglądać życie tak zwanych niezwykłych ludzi. Bolesław Chrobry razem z koronowanymi kolegami przewracał się w grobie z boku na bok. Każdy w młodości był bohaterem, każdy walczył z Niemcem czy komuną, i tylko Piłsudski przed śmiercią, w rocznicę odzyskania niepodległości na placu dziś swojego imienia, kiedy zobaczył te nieprzebrane tłumy legionistów, drżącym głosem powiedział:
- Żołnierzyki moje kochane, gdybym ja miał Was wtedy tylu, to byśmy Europę całą podbili. :)

Brak komentarzy: