środa, 14 listopada 2007

przypisy ściśle prywatne

GENERAŁ W CIEMNYCH OKULARACH sztywny, jakby kij połknął, wojskowy sukcesor Bieruta, Ochaba, Gomułki, Gierka i niejakiego Kani. Do kategorii cudów należy zaliczyć wywinięcie się od odpowiedzialności za zamordowanych w czasie jego rządów rodaków. Kiedy nie pełnił już żadnych funkcji publicznych, ktoś nieudolnie usiłował wymierzyć mu sprawiedliwość, waląc kamieniem w odporną, jak się okazało, na mechaniczne uszkodzenia generalską głowę. Ciekawe, że za podobnymi okularami chował się inny generał tego samego z psychologicznego punktu widzenia miotu, który również chciał ocalić własny naród przed wymyślonym przez siebie niebezpieczeństwem. Chodzi oczywiście o Augusto Pinocheta z Chile, mającego o dziwo również w Polsce szczerych wielbicieli. Jednego z nich, kiedy wbrew elementarnym zasadom dobrego wychowania wybierał się do don Augusto bez zapowiedzi, polano na lotnisku cuchnącą substancją. Czyn ten umocnił wiarę narratora w część młodego pokolenia. Natomiast jeśli idzie o pielgrzymującego do byłego dyktatora polityka, to trzeba powiedzieć, że jego wiara w uzyskanie odpustu była wielka. Mimo rozsiewania wokół siebie wyjątkowo smrodliwej woni pielgrzymki nie przerwał i dotarł szczęśliwie do celu.

Brak komentarzy: