wtorek, 27 listopada 2007

dzień siedemdziesiąty drugi

Niejakiemu Rzońcy, zastępcy burmistrza warszawskiego Śródmieścia, jadłodajnia dla bezdomnych w okolicach dworca Centralnego nie pasuje do reprezentacyjnej części miasta, bo tam przecież w bezpośrednim sąsiedztwie Złote Tarasy. No żesz, zaklęłoby się, ale się nie zaklnie, żeby uszu dzierlatek, młodzianków i białogłów nie urazić. A tak na dobrą sprawę, najbardziej do tej niby reprezentacyjnej części miasta nie pasuje pan Rzońca, bo w cywilizowanym kraju taka postać powinna natychmiast na zbity pysk wylecieć ze stanowiska. I te Złote Tarasy, centrum handlowe, czyli targowisko opakowane w świecidełka, no przybytek sztuki normalnie jaki, i bezdomni psują panu Rzońcy pejzaż. Ghrrrrr... No panie Rzońca, młyny boże mieli powoli, ale mielą. Mam nadzieję, że łaskawy los zapamięta panu te słowa.

Brak komentarzy: