Sądząc po numerze dzień niemal diabelski, ale na szczęście tylko niemal. Diabelskie nasienie, diabła wart, grecki διάβολος, czyli kłamca, oszczerca. Pełnej lista upadłych aniołów przedstawić tu nie sposób, ale o kilku gagatkach warto wspomnieć. Samael, Lewiatan, Damballa, Pruflas, to tylko kilku z szajki byłych aniołów, która nie mogła pogodzić się z boskim panowaniem i wszczęła bunt zakończony klęską. Pięknie brzmią imiona innych, jak na przykład Azazel, Seriel czy Turael, bo słychać w nich anielskie pochodzenie. Ale co tam diabły, jutro koncert fadisty Misi z Portugalii. Nigdzie nie można wyczytać jej prawdziwego imienia i nazwiska, bo Misia to pseudonim artystyczny, wzięty zresztą od Misi Godebskiej, w której bodajże podkochiwał się Norwid. Ciekawe, jak Misia trafiła na ślad Godebskiej, dość to intrygujące. Co zaś do fado, to smutku i tęsknoty o podobnym natężeniu odnaleźć można tylko w mornie z Cape Verde, czy niektórych odmianach cygańskiego flamenco. Na pewno w pojedyńczych przypadkach jeszcze w wielu gatunkach, jak chociażby w greckim rembetiko z portowych tawern, ale w tych innych przypadkach nie jest to regułą.P.S. Dziwna sprawa, próby zamieszczenia dzisiejszych zapisków kilkakrotnie kończyły się niepowodzeniem. To samo spotkało próbę skopiowania wiersza "Samael".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz