piątek, 21 września 2007

dzień czternasty

Trwa nieubłaganie wyborcza jazda, wszyscy kandydaci są mądrzy, prawi i chorzy na dobro całego społeczeństwa. To takie żałosne, że bez najmniejszych nawet objawów wstydu obiecują złote góry. Tuż po wyborach swoich wyborców mają od razu w dupie. Aż do następnego razu. Ale dopóki nie będzie tak, że wyborcy tych wybrańców narodu nie będą mogli w czasie trwania kadencji odwoływać za wyborcze kłamstwa, niewiele się zmieni. Pieprzenie o obywatelskim obowiązku łażenia na wybory przyprawia o mdłości. Jedna z pierwszych decyzji sejmu kontraktowego z czerwcowych wyborów 89 był zapis, że posłowie nie reprezentują swoich wyborców tylko cały naród. I przed tym niby narodem ponoszą odpowiedzialność. Niektórzy podobno przez panem Bogiem.

Brak komentarzy: