poniedziałek, 24 września 2007

dzień siedemnasty

Jakieś trudności mam, żeby spłaszczyć tego swojego bloga do wymiarów codzienności, czyli życia samego. Odkąd zacząłem go pisać to jakbym słuch utracił na szmery banalności, docierające zwykle mimowoli. Czasami mam takie wrażenie, że tak naprawdę niewiele różnimy się od nietoperzy, których lot pełen gwałtownych i ostrokątnych zwrotów przywodzi na myśl ludzki sposób funkcjonowania na co dzień. Jak nietoperze ze swoich ultradźwięków, tak i my korzystamy ze swoich wszystkich zmysłów starając mniej lub bardziej udolnie omijać stawiane nam przez życie przeszkody. Po pewnym czasie, z upływem lat, robimy to cokolwiek mechanicznie, jakby z przyzwyczajenia, nie umiejąc cieszyć się z okruchów rzeczywistości, z których składa się nasze życie. Dlatego takie ożywcze są lektury rozmaitych szmatławców, w rodzaju ,,Super Expresu", gdzie możemy cieszyć się językiem opisującym świat pełen rozmaitych bestii i zwyrodnialców, jak określani są zwykle opisywani tam osobnicy. Oczywiście nie można popaść w groźną przesadę, codzienna porcja takich lektur czy telewizyjnych programów mogłaby sprowadzić nas do roli przeżuwaczy tej strawy, bez której trudno byłoby żyć.

Brak komentarzy: