Jedynie na Targówku mowa ludzka nie była tak skomplikowana, a Pan Bóg objawiał się również w genus femininum, bez najmniejszych choćby odchyleń w kierunku numerus pluralis. To była oczywiście Bozia, której obecność, jak teraz widzę, najpełniej objawiała się wtedy, kiedy na każdym uchu niczym klipsy powiewały nam wyrastające ze wspólnego korzonka dwie czereśnie, a do nosów przyklejaliśmy wirujące jeszcze przed chwilą na wietrze na parze zielonych skrzydeł nasiona klonu. Równie dobrze mogliśmy je zbierać wprost spod drzew albo wręcz zrywać z gałęzi. Chociaż to nie był jedyny moment namacalnego wręcz odczuwania obecności Bozi. Mogła również być w smaku owoców rosnącego na sąsiedniej ulicy morwowca, oranżady w proszku wysypywanej wprost na język, oraz robionego przez mamę podpiwka. Na pewno była też w wielu innych rzeczach, tylko nie mogę ich teraz sobie przypomnieć. Jednak na pewno nie mogło jej być w wersetach sprośnej poezji, wypisywanej na drzwiach i ścianach wspólnych dla wszystkich mieszkańców Pekinu toalet wybudowanych którejś wiosny lub jesieni. Pisane były jednym i tym samym charakterem pisma, co sprawę tajemniczego poety czyniło jeszcze bardziej intrygującą. Jedyny raz pojawił się dwuwiersz nakreślony inną już na pierwszy rzut oka ręką i było to w istocie pewne przesłanie do autora pozostałych wierszy. Bo to, że był tylko jeden, nie ulegało najmniejszej nawet wątpliwości. We wspomnianym przesłaniu komentator tej szaletowej twórczości życzył sodomicznych wrażeń ,,temu poecie, co pisze wiersze w prewecie”. Z dzisiejszej perspektywy nie uważam, aby zasługiwał na tak haniebne potraktowanie. Musiał być bowiem obdarzony nie taką znowu odrobiną talentu, który niestety zaprzedał w służbie muzom dość frywolnym. Nie mogę oprzeć się pokusie zaprezentowania chociaż kilku próbek jego twórczości zastępując, na ile to jest możliwe, wulgarne wyrażenia łagodniejszymi odpowiednikami wyróżnionymi kursywą. Tytuły, których te wiersze nie miały, zmuszony byłem nadać sam.
WALKA POSTU Z KARNAWAŁEM
za stodołą w starym kuble
pokrywały się dwa wróble
na to wrona do nich kracze
już nie kryjta się smarkacze
bo ja wrona doświadczona
pokrywana przez gawrona
ARCADIA
dawniej młodzian w skórę odzian
miał kuśkę jak wieża
i tą kuśką jak maczugą
napindalał zwierza
a dzisiaj studencik
kuśkę ma jak pręcik
zmiętoszony, pognieciony
ma swój instrumencik
miały cyce jak donice
i żelazne pice
a dzisiaj niewiasta – ledwo jej odrasta
KAPRYS
wyszedł król w złocistej szacie
kazał wszystkim ściągać gacie
kto nie ściągnie swoich gaci
temu kuśkę utną kaci
wyszedł rycerz na waleta
napiął kuśkę jak sztyleta
napiął jaja jak balony
jak nie pryknie pindolony
aż się zatrząsł zamek cały
panny z łóżek pospadały
a kondomy z górnej półki
wirowały jak jaskółki
CIEKAWOŚĆ
za stodołą, za górami
srał chłop kaszą z burakami
rozgrzebywał pazurami
i przyglądał się swej kupie
jaki ciężar nosił w dupie
KONWERSACJA
rzekła kiedyś pipa pupie
my nie chodźmy razem w kupie
bo ty prukasz, hałasujesz
I robotę całą psujesz
na to pupa rozgniewana
ach ty pipo zafajdana
cię ćmykają, tobie płacą
a mnie biją kij wie za co
1 komentarz:
Z ów strony Fufu Johnson, bardzo rzadko wracam to tej małej czytanki, ale za każdym razem gdy ją wertuje, to me serce wiruje.
Prześlij komentarz