wtorek, 25 września 2007

dzień osiemnasty

W połowie października na dachu budynku firmy, w której pracuję, znajdę się trochę bliżej pana Boga. Pierwszy raz w życiu znajdę się na filmowym planie, co prawda nie jako aktor, a jedynie opiekun filmowej ekipy. Współczesna komedia, reżyserowana przez jednego z lepszych scenarzystów w kraju. A co do pana Boga, to zawsze zadziwiała mnie durna pewność niektórych ludzi co do jego istnienia czy też nieistnienia. Obydwa stanowiska są świadectwem pychy w stanie czystym, zakładającej ludzką wiedzę o sferach niebieskich. Dlatego najuczciwsze intelektualnie i pełne szacunku dla jego ewentualnego istnienia jest nasze zawieszenie jakichkolwiek sądów w tych sprawach. Być może po śmierci, o ile coś po niej jeszcze jest, przekonamy się.

Brak komentarzy: