wtorek, 11 września 2007

dzień czwarty

odnoszę nie wiedzieć czym uzasadnione wrażenie, że idealny blog powinien być tak naprawdę blogiem o niczym, powinien posiadać rodzaj pewnej przezroczystości, odsłaniającej wszystko to, co składa się na rodzaj zasłony, kotary, a wręcz nawet bezbarwnej kurtyny, szczelnie zasłaniającej wirtualną scenę, na której nie dzieje się prawie nic. A przecież tak nie jest, bowiem pisanie, jako przedłużenie naszej mowy, która z kolei, upraszczając, jest narzędziem do przekazywania naszych myśli, nieważne nawet komu. Jest więc zadanie uczynienie z tego blogu czegoś w rodzaju przewodnika po codzienności, przewodnika samego siebie, który niczym ślepy Tejrezjasz poprowadzi mnie w ostatecznym rozrachunku do ciemnej doliny, w której nie będę musiał lękać się zła.

Brak komentarzy: