niedziela, 14 października 2007

dziń trzydziesty siódmy

Niedziela, znowu zbrojenie się na wojnę z nadchodzącym tygodniem, który lekki na pewno nie będzie. Perspektywa weekendu koszmarna (studia), a na dodatek w sobotni wieczór impreza w hotelu Europejskim, na której być trzeba, niestety nie do końca, bo w niedzielę ,,wczesnoporonna" pobudka. Miota się człowiek od ściany do ściany i doszło wczoraj aż do tego, że do dzisiaj byłem święcie przekonany o Kazachstanie, jako miejscu meczu polskich piłkarzy z Kazachami. Dlatego ta awaria elektryczna niezbyt mnie nawet zdziwiła, choć fakt, że miała miejsce u nas, też nie. Niby nadal wiele rzeczy i spraw mnie jeszcze dziwi, i za to niebiosom należy nieustannie dziękować, bo zanik instynktu dziwienia sie jest chyba rodzajem śmierci za życia. Emocjonalnym zombie na razie zostać nie zamierzam. A jest tego trochę na tym świecie, bo tak niestety nas skonstruowano w laboratorium pana Boga.

Brak komentarzy: