piątek, 5 października 2007

dzień dwudziesty ósmy

O nie, przyszedł mail w sprawie jutrzejszych zajęć, zamiast na 9:00 to na 8:30, a w niedzielę na 8:15. To na pewno nie są godziny dla ludzi, a na dodatek wieść, że to nie grasująca po podwórku czarna kotka znalazła nowy dom w wiejskim obejściu rolnika przywożącego raz w tygodniu kurze jajka i sery. A tak się wczoraj z tego ucieszyłem, bo wychodząc do pracy codziennie ją widziałem, jak utykając rozpaczliwie podbiega do ludzi i miaucząc prosi, aby ją zabrać do domu. Mam już jedną kotkę Florkę, znalezioną jako maleństwo w okolicach agencji towarzyskiej, której niestety albo na szczęście nigdy nie byłem klientem ;) Nie daje mi spokoju ta kotka, widać, że wygrzebała się z jakiejś choroby, a ja nie mam czasu zabrać jej do weterynarza, żeby zbadać, zaszczepić, i wtedy ewentualnie przygarnąć, nie narażając Florki na zarażenie się chorobą. Nie wiem też, jak reagują na siebie takie koty, z których jeden jest domowy, a drugi podwórkowy. Nie daje mi spokoju ta podwórkowa kotka...

Brak komentarzy: