-Daleko jeszcze do Białej-Podlaskiej?
Rowerzysta niemal spadł ze swojego wehikułu i patrząc na mnie z niedowierzaniem wykrztusił:
-Panie! Przecież to będzie z osiemdziesiąt kilometrów! Z hakiem!
-No popatrz pan! A rano w Siedlcach powiedzieli, że to niedaleko!
Widać było jak na dłoni, że w jego skołatanej głowie zalęgło się podejrzenie, że tak od rana wędruję w kierunku Białej-Podlaskiej, wprowadzony w błąd przez jakiegoś siedlczanina. Niestety nie potrafiłem powstrzymać wybuchu śmiechu, do którego po chwili dołączył z wyraźną ulgą miejscowy rowerzysta. Porządek świata, w którym nie ma miejsca dla pokonujących pieszo takie odległości ludzi z miasta, okazał się jednak trwały i niewzruszony. Ruszyliśmy szosą w kierunku Białej-Podlaskiej, a mój rozmówca, zataczając wokół mnie swym rowerem regularne elipsy, usiłował bezskutecznie dowiedzieć się do kogo przyjechałem. Jego ciekawość została zaspokojona dopiero w chwili, kiedy zbliżyliśmy się do pierwszych zabudowań wsi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz