niedziela, 7 października 2007

dzień trzydziesty

Na studiach groza, od wczoraj do dzisiaj na każdych zajęciach inny program graficzny i jeden ,,hateemelowy" do projektowania stron www. Zdaje się, że na własne życzenie zaprzęgłem się na 10 miesięcy niczym wół do kieratu. Ciekawe, czy kieratów się jeszcze gdzieś używa? Drewniany bal o kwadratowym przekroju osadzony w środkowym punkcie na żelaznym trzpieniu, osadzony na cokole z kłębowiska czarnych od smaru zębatych kół, poruszanych przy pomocy obracającej się jak wskazówka gigantycznego zegara belki, do której jednego lub obydwu końców zaprzężone było zwierzę w rodzaju wołu czy pociągowego konia. I chodził sobie taki zwierzak w kółko wprawiając maszynerię za pomocą belki w ruch, a ta z kolei dostarczała energii mechanicznej rozmaitym sieczkarniom czy młockarniom. Matko jedyna, po dzisiejszym dniu mojego podyplomowego studiowania włos z przerażenia jeży mi się na głowie ;)

Brak komentarzy: