środa, 10 października 2007

dzień trzydziesty trzeci

Czyli dzień jakby nie patrzył - chrystusowy. Na pewno dla wielu ludzi z planety Ziemia dosłownie właśnie w tym momencie chrystusowy. Co prawda w zmartwychwstanie i wniebowstąpienie należy w w ich przypadku z całą pewnością wątpić, ale z drugiej strony któż to może wiedzieć na pewno? Lepiej wrócę w sensie dosłownym na ziemię, kwestie eschatologiczne zostawiając teologom. A na ziemi jest tak, że rzeczywiście człowiek uczy się całe życie, ciągle dowiadując się o czymś nowym. Ja na przykład dziś się dowiedziałem o pewnym zjawisku zwanym doggingiem. I na dodatek podobno kwitnącym w moim mieście po parkach, skwerach i podziemnych parkingach. Jacyś kolesie płci obojga wpadli gdzieś kiedyś na pomysł, że poczciwe w celach rekreacyjnych bieganie zwane w slangotrendy joggingiem, można połączyć z zaspokajaniem chuci. Sama nazwa pochodząca chyba od angielskiego ,,psa", natychmiast kojarzy się ze spółkowaniem tych bogu ducha winnych zwierząt w miejscach publicznych, czyli szukanie polskiego odpowiednika skończyć się musi na czymś w rodzaju ,,pieskowania" czy coś w tym stylu. :) W polityce też ciekawie, wczoraj kolejne występy pijanego Kwaśniewskiego, obrzydliwe wypowiedzi o niepełnosprawnych dzieciach staczającego się po równi pochyłej Korwina-Mikke, ale wszystkich przebił swoim listem do wykształciuchów Ludwik Dorn. Pomysł genialny, rasistowskie i chamskie reakcje internautów dowodzą jednak w pewien sposób tezy, że ślepa antypisowska histeria jest faktem. Polega ona m.in. na tym, że jakakolwiek inicjatywa PIS-u spotyka się w środowiskach opiniotwórczych z histeryczną reakcją i lamentem o totalitarnym państwie. Wspomniani internauci są tej histerii nieodrodnymi dziećmi. Do poziomu społecznego dyskursu wyznaczonego przez list Dorna, bardzo dowcipnego i inteligentnego, jego przeciwnicy jednak nie dorośli. I nie są żadnym argumentem ostatnie występy profesora Bartoszewskiego, który wyraźnie podbechtywany oklaskami publiki bywa niestety komiczny. Przy całym szacunku dla życiorysu Pana Profesora. :(


Brak komentarzy: